Joanna Sobczyk, prezes Winterhalter Polska: „sezon ogórkowy” dał mocne odbicie [WYWIAD]
O kobiecej intuicji w biznesie, przepisie na innowacyjną firmę i prawdziwe partnerstwo z klientami HoReCa rozmawiamy z Joanną Sobczyk, prezes Winterhalter Polska.
Joanna Sobczyk – o kobietach i męskiej energii w biznesie
Od 2021 roku pełni Pani funkcję prezesa Winterhalter Polska. Wiele kobiet obejmuje dziś podobnie kluczowe i eksponowane stanowiska. Czy uważa Pani, że kobietom wciąż jest trudniej? Jakie bariery nadal mogą im przeszkadzać?
Rola prezesa to zawsze spore wyzwanie – niezależnie od tego, jaki krój marynarki zwykło się nosić. Jasne, że wciąż zdarza się, że kobieta w męskim świecie jest częściej „sprawdzana” – trochę jakby musiała zdawać dodatkowy egzamin, zanim otrzyma pełne prawo głosu. Ale nie mam o to żalu. Przyzwyczailiśmy się do męskiej energii w świecie biznesu, a to naturalne, że zmiana przychodzi stopniowo. Najbardziej jednak cenię sytuacje, w których łączą się różne perspektywy: kobiece, męskie, ale też ludzi z różnych pokoleń, o różnych doświadczeniach i punktach widzenia. To trochę jak w kuchni: czasem najlepsze danie powstaje z połączenia kilku przepisów. Ja sama nie analizuję swojej pracy w kontekście „męskiego” czy „kobiecego” stylu zarządzania. Dla mnie liczą się autentyczność i skuteczność.
Czy w Pani opinii intuicja kobiet odgrywa realną rolę w biznesie?
Myślę, że intuicja to po prostu… intuicja. A w biznesie ma ogromną wartość. Dla mnie to nic innego jak doświadczenie, które z czasem zaczyna działać jak wewnętrzny kompas. Obserwujesz, słuchasz, zbierasz różne informacje i nagle widzisz wzór tam, gdzie inni widzą tylko chaos. To narzędzie, które pozwala szybciej dostrzegać zależności i podejmować trafniejsze decyzje.
Co poradziłaby Pani kobietom, które dopiero zaczynają karierę i chcą sięgać wysoko?
Przede wszystkim: budujcie pewność siebie na wiedzy i kompetencjach. To fundament, bez którego nawet najbardziej porywające hasła motywacyjne niewiele znaczą. Szukajcie okazji, by się uczyć, zadawajcie pytania, obserwujcie, jak działają inni. I pamiętajcie: naprawdę nie ma wstydu w tym, że czegoś się nie wie. Druga sprawa to odwaga. Nie analizujcie wszystkiego w nieskończoność, bo wtedy łatwo ugrzęznąć w miejscu. Lepiej zrobić krok, potknąć się, wyciągnąć wnioski i iść dalej, niż pozwolić, by paraliżowały nas strach i wątpliwości. W biznesie błędy to nie katastrofa, to po prostu dodatkowe lekcje.

Joanna Sobczyk: innowacyjność to coś więcej niż sama technologia
Winterhalter to firma technologiczna. Jakie działania – jako liderka zespołu – podejmuje Pani, by stale podnosić poziom innowacyjności?
Oczywiście, jesteśmy producentem urządzeń opartych na nowoczesnych technologiach i od lat staramy się być o krok przed innymi, jeśli chodzi o rozwiązania. Ale dla mnie innowacyjność to coś więcej niż sama technologia – tym zajmują się świetni specjaliści w centrali. Ja patrzę na nią także przez pryzmat sposobu działania. W naszym zespole stawiam swobodę eksperymentowania i otwartość na testowanie nowych rozwiązań. Lubię, kiedy jest przestrzeń na burzę mózgów, bo to właśnie wtedy rodzą się najciekawsze pomysły. Ważne jest jednak nie tylko szybkie testowanie i prototypowanie, ale też moment zatrzymania się, przeanalizowania efektów i wyciągnięcia wniosków. U nas błędy nie są powodem do strachu, traktujemy je jak naturalny etap procesu. W końcu dziś zmiana jest jedyną stałą rzeczą w biznesie, więc lepiej się z nią oswoić i działać, niż czekać na idealny moment, bo ten może nigdy nie nadejść.
Joanna Sobczyk kreśli obecny obraz polskiej gastronomii
Sezon letni, kluczowy dla HoReCa, właśnie się zakończył. Jak z tej perspektywy ocenia Pani obecną kondycję branży?
Żeby dobrze opowiedzieć o lecie, trzeba cofnąć się jeszcze do wiosny. To właśnie wtedy branża szykuje się na sezon i wtedy zwykle widzimy większą liczbę zamówień. W tym roku było jednak trochę inaczej – wiosna okazała się słabsza, a maj wyjątkowo chłodny. To naturalnie przełożyło się na ostrożność w zakupach. Ale za to latem przyszło prawdziwe odbicie, i to mocne! Można powiedzieć, że mieliśmy wręcz rekordowe wyniki, jak na czas, który z przymrużeniem oka nazywamy „sezonem ogórkowym”.
Pogoda dopisała, lato było cieplejsze niż zwykle, a co jeszcze ważniejsze, w Polsce pojawiło się wielu turystów. I to nie tylko tych krajowych, ale też coraz więcej gości z zagranicy. Statystyki GUS wyraźnie to pokazują: w czerwcu odwiedziło nas ponad 4,2 mln turystów, wobec 3,76 mln w analogicznym okresie ubiegłego roku. Łącznie, od stycznia do czerwca, przyjechało do nas 18,9 mln osób, które wykupiły blisko 45 mln noclegów – to wynik zdecydowanie lepszy niż w 2024 roku. W samym czerwcu zanotowano także wyraźny wzrost liczby gości z zagranicy: było ich ponad 813 tys., czyli o 100 tys. więcej niż rok wcześniej.
Wasze produkty to segment premium – kojarzą się z najwyższą jakością, ale i wyższą ceną. Czy polski rynek gastronomiczny jest już na to gotowy? W jakim stopniu w przekonywaniu klientów pomaga Wam edukacja i doradztwo, a jakie bariery wciąż stoją na drodze?
Polski klient jest dziś naprawdę świadomy i to nas bardzo cieszy. Coraz częściej oczekuje nie tylko dobrego urządzenia, ale też doradztwa i opieki po zakupie. Bo sprzedaż to tak naprawdę dopiero początek, trochę jak pierwsza randka. Prawdziwe życie zaczyna się później w codziennym użytkowaniu i we współpracy na lata. My właśnie w tym jesteśmy najlepsi: w byciu obok klienta, kiedy tego potrzebuje.
Dlatego tak mocno stawiamy na edukację. W Akademii Winterhalter pokazujemy, że istotna jest nie tylko cena zakupu, lecz także oszczędna eksploatacja naszych urządzeń. Uczymy, jak korzystać z ekonomicznych programów mycia, jak pracować z narzędziami typu Connected Wash. I często widzimy efekt „otwierania oczu” – bo nagle okazuje się, że inwestycja, która na początku wydawała się większa, w praktyce bardzo szybko się zwraca. W końcu w gastronomii każda złotówka i każda minuta mają ogromne znaczenie.

Do których klientów HoReCa dedykuje swoja ofertę Winterhalter
Na Waszych klientów gastronomicznych składają się różne rodzaje biznesów: od barów, przez kawiarnie, po restauracje. Czy widać różną dynamikę rozwoju w tych grupach? Jakie mogą być tego powody? Być może pominęłam jakąś istotną dla Was grupę klientów?
Dostarczamy nasze rozwiązania naprawdę wszędzie; od restauracji, hoteli i dużych sieci gastronomicznych, po kantyny pracownicze, szkoły czy szpitale. I to jest superważne, bo gastronomia to nie tylko modne koncepty w centrum miasta. Zresztą sposób zarządzania tymi miejscami też się zmienia. Młodsze pokolenie właścicieli i menedżerów dużo chętniej sięga po nowe technologie, bo ma dokładnie te same problemy, co duże sieci – choćby brak ludzi do pracy. Dlatego nawet małe, rodzinne restauracje coraz częściej chcą korzystać z automatyzacji, IoT czy telemetrii.
Oczywiście hotele czy sieci są bardzo wymagające. I bardzo dobrze, bo dzięki nim stale podnosimy sobie poprzeczkę. Ale mamy też projekty zupełnie nietypowe, wykraczające poza gastronomię. Mycie tysięcy jajek? Akcesoria do produkcji czekolady? A może kubki reklamowe z nadrukami? Tak, robiliśmy to wszystko. I to właśnie pokazuje, że wszędzie tam, gdzie liczy się najwyższa jakość, nasze rozwiązania po prostu się sprawdzają.
Relacje są sercem branży HoReCa. Jak budujecie je z klientami reprezentującymi tak różne obszary gastronomii?
Dla nas najważniejsze jest podejście indywidualne i prawdziwa relacja partnerska. Nie chodzi o to, żeby sprzedać sprzęt i na tym zakończyć kontakt. Wręcz przeciwnie: sprzedaż to dopiero pierwszy krok. Potem zaczyna się właściwa współpraca. Chcemy, żeby klient czuł, że zawsze może na nas liczyć, czy to przy doradztwie, serwisie, czy przy rozwoju swojego biznesu. I właśnie dlatego mamy wielu klientów, którzy są z nami od samego początku swojej działalności i zostali na lata.
Joanna Sobczyk o automatyzacji w gastronomii
Jak Pani zdaniem będzie rozwijać się gastronomia w najbliższych latach? Czy automatyzacja i maszyny mogą realnie zastąpić ludzi? Niedawno brała Pani udział w debacie Maszyny kontra ludzie, w której pojawiła się nawet wizja, że za dekadę całe danie w formie kulek przygotuje już maszyna. Jak Pani to ocenia?
Automatyzacja faktycznie pędzi do przodu, ale nigdy nie zastąpi ludzi ani ich pasji. Nasze urządzenia są po to, żeby pomagać: zdejmują z barków kucharzy te powtarzalne, czasochłonne zadania, tak by mogli skupić się na tym, co najważniejsze: tworzeniu smaków i wyjątkowych doświadczeń dla gości. Jasne, w convenience czy fast food coraz większą rolę odgrywają dane i szybka reakcja na trendy; jeśli klienci nagle zapragną „dań w formie kulek”, to biznes to uwzględni. Ja widzę w tym raczej naturalne poszerzenie oferty niż jakiekolwiek zagrożenie. Kto wie, może za pięć lat takie rozwiązania będą codziennością? My na pewno będziemy na to gotowi. Technologia powinna nadążać za oczekiwaniami rynku, ale nigdy nie może odbierać gastronomii jej serca, czyli ludzkiej pasji.
Winterhalter od lat konsekwentnie realizuje działania w obszarze ESG. Czy w obliczu spowolnienia gospodarczego firmy nie będą zmuszone do kompromisów i ograniczenia zaangażowania w ten obszar?
ESG często kojarzy się tylko z ekologią, a tak naprawdę to dużo szerszy temat, chodzi też o regulacje, etykę i odpowiedzialność społeczną. My traktujemy to serio, nie jak listę życzeń, tylko jako długofalowe podejście. Oczywiście, spowolnienie gospodarki sprawia, że część firm odkłada inwestycje na później, ale tego trendu już się nie cofnie. ESG to kierunek, który będzie kształtował przyszłość. Ci, którzy zaczną działać już teraz, jutro będą o krok do przodu. Nasze zmywarki oszczędzają wodę, energię i chemię: to z jednej strony niższe rachunki, a z drugiej realne zmniejszenie śladu węglowego. Coraz częściej widzimy też, że klienci wybierają marki odpowiedzialne. To inwestycja, która zwraca się nie tylko finansowo, ale też w lojalności i zaufaniu, a to bezcenne, zwłaszcza w trudniejszych czasach.
Jak Winterhalter Polska planuje się rozwijać do 2030 roku?
Jak Winterhalter widzi swoją przyszłość w Polsce do 2030 roku?
Naszym marzeniem, ale i celem jest, żeby do 2030 roku mówić o Winterhalterze jako o liderze technologii zrównoważonej gastronomii. To dla nas nie tylko energooszczędne urządzenia, serwis zapobiegający awariom czy cyfryzacja danych, ale też realna troska o to, żeby zostawiać jak najmniejszy ślad węglowy. Już dziś pracujemy w oparciu o strategię 4E – ekonomię, ekologię, ergonomię i edukację – i mam przekonanie, że to właśnie edukacja spina całość. Bez niej nie byłoby ani świadomych decyzji ekonomicznych, ani odpowiedzialnego podejścia do ekologii, ani dobrze zaprojektowanej ergonomii. Gastronomia będzie się zmieniać, tego jestem pewna, ale jedno jest niezmienne: sukces zawsze opiera się na wiedzy, odpowiedzialności i dobrych relacjach. I właśnie w tym miejscu chcemy być, w samym środku tych przemian.





