Lokalność, oszczędność i zero waste, to w ocenie Łukasza Konika, szefa kuchni, autora bestsellerowej książki kulinarnej „Kuchnia Regionów”, najważniejsze trendy tego roku w gastronomii. W rozmowie z Raportem Restauratora, ekspert wskazuje kierunki rozwoju branży restauracyjnej, podkreśla znaczenie celebracji jedzenia, oraz zastanawia się czy szefowie kuchni zostaną w przyszłości zastąpieni przez AI.

Jakie trendy w gastronomii są w tym roku najważniejsze?

Bardzo ważny jest trend zero waste. Chodzi w nim nie tylko o samo niemarnowanie żywności, lecz także o szukanie oszczędności – przede wszystkim przy przetwarzaniu produktów spożywczych. Kiedy mam okazję uczyć młodych, ale również doświadczonych kucharzy, zawsze staram się im uświadomić jak wiele pieniędzy wyrzucamy. Traktuję przekazywanie im tej wiedzy, jako swoją misję. W śmietnikach ląduje ogromna ilość produktów, z których można byłoby przygotować wspaniałe dania.

W trakcie spotkań, podczas których poruszam tematy związane z zero waste, obserwuję, że zarówno restauratorzy, jak i kucharze, naprawdę biorą sobie tę sprawę do serca. Muszą tylko zauważyć jak wiele oszczędności można osiągnąć. Przykładowo, niedawno zasiadałem w jury konkursu kulinarnego, w którego trakcie uczestnicy wyrzucili mnóstwo produktów. Pod koniec zważyłem dokładnie to, co można byłoby jeszcze wykorzystać, i wyliczyłem ile zapłacilibyśmy za te produkty w najtańszym dyskoncie. Był to koszt rzędu 35 zł.

Zatem 35 zł wylądowało w koszu. Zapytałem uczestników – kto z was to podniesie? Wszyscy byli chętni. Pamiętajmy, że mówimy tu tylko o produktach zmarnowanych jednego dnia. Pomnóżmy to razy 30, żeby sprawdzić ile pieniędzy jest marnowane w ciągu miesiąca. W skali roku to będzie już 12,6 tys. zł. Do tej kwoty musimy doliczyć jeszcze koszt wywozu śmieci. Zatem z tych przykładowych 12,6 tys. zł rocznie – gdyby np. połowa została dla pracodawcy, a druga połowa przypadłaby kucharzom – to byłaby już całkiem niezła premia na zakończenie roku.

Dlatego uczulam restauratorów, żeby zwracali uwagę na kwestie związane z marnowaniem żywności, i na to, że jeżeli pracownik zaoszczędzi, to warto podzielić się z nim zaoszczędzonymi pieniędzmi. W ten sposób jedna i druga strona są zadowolone, obie pozostają też zainteresowane dostrzeganiem obszarów, gdzie można uniknąć marnowania.

Zapobieganie marnowaniu jedzenia to także przekazywanie potrzebującym dań, których nie kupili klienci. Czy obecne przepisy nie utrudniają tego typu działań charytatywnych?

Kilkanaście lat temu głośna była sprawa piekarza, który rozdawał za darmo chleb biednym i został skazany, bo nie odprowadził za to podatku. Całe szczęście, że ta informacja trafiła do mediów, i wszyscy się o tym dowiedzieli. Jednak teraz wiele się zmieniło. Coraz więcej instytucji, nawet publicznych, angażuje się w akcje charytatywne związane z niemarnowaniem żywności. Tak było chociażby podczas niedawnych świąt wielkanocnych. Produkty spożywcze można przekazać odpowiednim organizacjom, sprzedać za przysłowiową złotówkę albo np. oddać do tzw. Jadłodzielni. Często jest też możliwość przekazania ich pracownikom danego lokalu lub zakładu produkcyjnego.

Pracowałem kiedyś dla jednej z firm specjalizujących się w cateringu dietetycznym, gdzie odbieranych było ponad 300 kg pomarańczy dziennie, co generowało znaczne ilości odpadów. Pokazałem pracodawcy i pracownikom, że z tych skórek pomarańczy można zrobić chociażby konfiturę albo przygotować je w formie kandyzowanej. Po co wyrzucać, skoro można je wykorzystać? Od kiedy pracownicy poznali moje receptury, nie mogą się doczekać, kiedy znów będą obierane pomarańcze. Cieszą się, bo mogą coś dla siebie przygotować. Pracodawca też jest zadowolony, bo ma mniej odpadów do zagospodarowania. Co więcej, otrzymuje zawsze jakiś słoiczek konfitury, bądź innych przetworów w formie podziękowania. Wszyscy na tym zyskują. To jednak tylko jeden z przykładów – obszarów do tego typu oszczędności można znaleźć bardzo dużo.