Influencer i restaurator, czy to zimna wojna?
O doświadczeniu klienta w restauracji, recenzjach kulinarnych i strategii marketingowej lokali rozmawiamy z Martą Glinką, strategiem marketingowym, influencerką, publikującą od kilkunastu lat na blogach Restaurantica i Warsawfoodie.pl .
RR: Jak długo prowadzisz swoje kulinarne blogi Warsawfoodie.pl i Restaurantica?
MG: Mój blog o restauracjach i podróżach kulinarnych właśnie skończył 18 lat, Warsawfoodie.pl, portal z gastronewsami z Warszawy i nie tylko prowadzę od 13 lat.
RR: Jesteś chyba rekordzistką, gratulacje!
RR: Skąd się wziął pomysł na tematykę gastronomiczną?
MG: Mój blog Restaurantica powstał jako pierwszy – z miłości do dobrego jedzenia w czasie kiedy jeszcze nie było influencerów, gastronomia w Polsce dopiero rozpoczęła się rozwijać, a blogi dopiero raczkowały. Początkowo chodziło mi tylko o zapisywanie wspomnień z moich wizyt w restauracjach, potem była to odpowiedz na liczne pytania znajomych o to, gdzie pójść, coś zjeść na mieście.
RR: A jaka jest obecna misja Twoich blogów?
MG: Restaurantica była początkowo skupiona głównie na recenzjach restauracji i polecaniu miejsc wartych odwiedzenia. W ostatnich latach więcej piszę o podróżach kulinarnych i trendach gastronomicznych. Pokazuję czytelnikom i followersom w social mediach, gdzie warto zjeść i jakich doświadczeń szukać podczas kulinarnych podróży. Piszę m.in. o winnicach, producentach serów, wędlin czy oliwy. Na moim blogu można znaleźć mapy restauracji i atrakcji kulinarnych w danym regionie, chcę pomagać czytelnikom w planowaniu kulinarnych podróży po świecie. Właściciele restauracji mogą przeczytać m.in. o trendach w gastronomii i dowiedzieć się, w którym kierunku zmierza gastro na świecie.
Warsawfoodie z kolei to miejsce, które stworzyłam kilkanaście lat temu wraz z Joanną Mróz, bo brakowało nam źródła informacji o nowo otwartych lokalach. Od tego czasu regularnie piszę tam o nowych otwarciach, ale także o zmianach menu czy wydarzeniach kulinarnych. Portal skupiony jest na gastronomii warszawskiej, ale jest też osobny dział Foodie pt. Podróży, gdzie piszę o wydarzeniach czy restauracjach w Polsce i na świecie.

RR: Restauratorzy często ciężko wzdychają, gdy wspomina się o wpisach influencerów na temat ich miejsc? Jak myślisz, dlaczego pojawia się tyle negatywnych emocji na linii: influencerzy i restauratorzy?
MG: Myślę, że to, o czym mówisz dotyczy negatywnych wpisów, bo pozytywnymi zwykle się dzielą i raczej są z nich zadowoleni. Influencer – tak jak każdy gość restauracji – ma prawo podzielić się opinią o produkcie, miejscu, daniu. Różnica jest taka, że wpis influencera ma zwykle trochę większe zasięgi i zarówno pozytywna jak i negatywna opinia dociera do większej grupy odbiorców.
Z drugiej strony rozumiem, że wzdychają, bo nie wszystkie opinie zarówno influencerów jak i te dodawane przez gości na Tripadvisor czy Google mają wiele wspólnego z rzeczywistością, nie zawsze są poparte wiedzą, doświadczeniem i często zależą od humoru gościa. A restauratorzy nie bardzo mają na to wpływ. Mamy wolność słowa i każdy może podzielić się swoją opinia – jedyne co restauracje mogą robić, to skupić na utrzymywaniu jak najlepszej jakości swojej oferty. Wtedy zwiększą szansę, że inni to docenią. Ważne też, w przypadku negatywnego komentarza, czy recenzji jest to, jak restaurator zareaguje na krytykę Na pewno nie pomaga tu agresja i zaprzeczanie. Im spokojniejsza i wyważona odpowiedź tym lepiej.
RR: Tak, pokora i spokój ponad wszystko…
RR: Jaka jest Twoja ścieżka w lokalu jako influencerki? Na co zwracasz uwagę? Czy są takie elementy lokalu, które od razu dyskredytują go w Twoich oczach albo odwrotnie wynoszą na piedestał?
MG: Moja ścieżka to ścieżka normalnego gościa. Nie czuję się influencerką. Może różnica jest tylko taka, że zwykle nie chodzę do przypadkowych miejsc i niezależnie, czy jestem w Warszawie, Madrycie czy Singapurze, zwykle mam zrobiony dokładny research i wybrane lokale, które według mnie są warte uwagi, gdzie jest ciekawe menu, a zdjęcia dań, robione przez gości, a nie profesjonalnego fotografa zamówionego przez restaurację, wyglądają obiecująco. Podczas wizyty w restauracji najważniejsza dla mnie jest jakość jedzenia i jego składników. Jako strateg marketingowy bardzo doceniam również sam koncept restauracji, spójność konceptu z menu i wystrojem, a także jakość obsługi. Jeśli koncept jest ciekawy, opowiada historię, to większa szansa, że odwiedzę miejsce.

RR: Jakie błędy w Twojej opinii popełniają restauratorzy, gdy odwiedza ich influencer?
MG: Ciężko mi się do tego odnieść, bo zwykle nie ujawniam się, odwiedzając restauracje i bardzo rzadko restauracja wie, że zamierzam opublikować tekst lub post o niej na social mediach. Kiedyś robienie zdjęć przyciągało uwagę, teraz robią je wszyscy. Może powiem nie o błędach, tylko co przyciąga mnie do nowo otwartej restauracji i dlaczego jedne odwiedzam, a inne nie. Po pierwsze obecność w social mediach i publikowanie menu. Bez tego ani influencer ani żaden gość nie dowie się i nie zainteresuje restauracją. Niestety mimo, że wydaje się to oczywiste, nadal tak oczywiste dla wszystkich nie jest. Kolejna rzecz to oferta, dania które wyróżniają lokal, nie są takie same jak w innych miejscach. Jako marketingowiec szczególnie doceniam także spójność konceptu lokalu – nazwa, design wnętrza, menu powinno opowiadać jedną historię. Restauratorzy niezależnie czy odwiedza ich influencer czy nie powinni dbać o każdego gościa i dostarczać mu usługę – zarówno dania jak i serwis na najwyższym poziomie.
RR: Wiele podróżujesz, czy zagranicą doświadczenie restauracyjne znacznie się różni od naszyszh rodzimych? Masz jakieś rady dla polskich restauratorów?

MG: Doświadczenie restauracyjne nie zależy od kraju, tylko ludzi tworzących dane miejsce. Byłam w wielu bardzo dobrych restauracjach zagranicą, ale także tych bardzo przeciętnych. Myślę że kluczowe jest zrobienie szczegółowej analizy rynku, zdefiniowanie grupy docelowej i stworzenie odpowiadającego jej potrzebom konceptu lokalu. Ten koncept powinien być potem odzwierciedlony w każdym elemencie lokalu. Gastronomia zagranicą ma dłuższą historię, więcej jest tam osób z doświadczeniem w tej branży, stąd może się wydawać, że restauracji, które odniosły sukces, będzie tam więcej. Ale również w Polsce mamy coraz więcej osób z doświadczeniem w gastronomii i w tworzeniu restauracyjnych marek.